Niewidzialna wojna

„Niewidzialna wojna”, czyli najnowszy film „króla polskiego box office’a” i ”zbawcy polskiego kina” Patryka Vegi, będący jego autobiografią, zaliczył bolesne zderzenie z rzeczywistością. O ile kontrowersyjne tematy wcześniejszych produkcji Vegi, rzeczywiście mogły zaintrygować publiczność, to życie przekonanego o własnej wyjątkowości i talencie reżysera, który w filmie dał wyjątkowy upust swojej megalomanii nie wydało się dla widzów zbyt interesującym pomysłem na film. Mimo rozmaitych zabiegów marketingowych, mających na celu przyciągnięcie widzów na „Niewidzialną wojnę”, plan ostatecznie nie wypalił. Zaledwie tydzień po premierze kina stopniowo ograniczały pokazy filmu z powodu nikłego zainteresowania widowni by ostatecznie usunąć produkcję ze swojego repertuaru. Film „Niewidzialna wojna” w weekend otwarcia zgromadził przed ekranami kin zaledwie 30 tys. widzów, co jest fatalnym wynikiem w porównaniu do liczby widzów których wcześniej gromadził reżyser przed ekranami kin. W przypadku filmu „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” było to ponad 760 tys. osób. Liczba publiczności zgromadzonej przed dużym ekranem nie była jednak nigdy wyznacznikiem jakości produkcji jego reżyserii, których poziom od czasu serialu „Pitbull” przez lata zdawał się drastycznie maleć. Co zdecydowanie potwierdzają recenzje krytyków jak i opinie widzów niepozostawiające na ostatniej produkcji suchej nitki.