Zdolni studenci

Współcześnie rynek Sztuki słabo weryfikuje wartość artystyczną polskich twórców. Zaledwie 21 – 25 procent absolwentów państwowych uczelni artystycznych znajduje pracę w swoim zawodzie po zakończeniu wyższej edukacji. Współczesny rynek pracy nie stwarza dobrych alternatyw, a utrzymanie się ze sprzedaży swoich prac w naszych realiach jest co najmniej wątpliwe, dlatego trudno się nie dziwić, że wykładowcy akademiccy tak kurczowo trzymają się swoich stołków.

SZCZYT MALARSKIEJ WIRTUOZERII

„Zatrzymać chwilę. Uchwycić ten szczególny moment kiedy światło odsłania naturę/świat/ i cywilizację, zdejmując z niego zasłony nocy i ciemności. Nie przesłaniać swym istnieniem bytu, ale ten byt do istnienia powoływać. Wnikliwie badać i upamiętniać jego niezwykła materię, przestrzeń. Zapisać grę blasku i cieni odbijających się na różnorodnej powierzchni czy to wody, szkła czy tynku. Oto wezwanie godne malarza – Leśnik wezwanie podjął.” Tak kwiecistym językiem prof. Bogdan Wojtasiak rozpoczyna swoją recenzję pt.”Rzecz Malarska” (napisana w marcu 2005 roku), w której wynosi prace Andrzeja Leśnika na szczyt malarskiej wirtuozerii. Nie ma to jak koledzy wykładający na tej samej uczelni wzajemnie poklepią się po plecach i utwierdzą w poczuciu własnego geniuszu. „Urzekła mnie kolorystyka ostatnich prac Andrzeja. Są zdecydowane pod względem syntezy formy i kolorów. Cieszą oczy. „głośne”. Po prostu RZECZYWISTOŚĆ MALARSKĄ Leśnik z mistrzostwem preparuje /syntezuje!/ swoją własną paletę barw, wyszukuje takie odcienie i przełamania koloru, jego nasycenie, głębię i walor- by dojść do owego specyficznego kolorytu obrazów odbieranego przede wszystkim w bezpośrednim kontakcie/ bardzo trudno do oddania w reprodukcji/.” „Pokazują w sposób niekonwencjonalny podróże malarza, obserwatora, badacza, który w szczegółach odnajduje urodę świata i życia. Tajemnicze i zakamuflowane, ale to dzięki temu intrygujące. Jeśli więc Leśnik maluje przez całe życie ten swój jeden obraz, to jest na pewno po mistrzowsku skonstruowany „obraz” dotychczasowego twórczego życia.” Czytając całą recenzję czasami aż trudno uwierzyć, że cały czas dotyczy ona prac autorstwa Leśnika. Czy od czasu tej pamiętnej wystawy o której rozpisuje się prof. Bogdan Wojtasiak znalazł się ktoś, kto osiągnął podobne „wyżyny” malarskiej wirtuozerii, czy w środowisku poznańskich artystów jest to na tyle powszechne zjawisko, że nie budzi już większej sensacji?

Życie pełne możliwości

15 kwietnia 2015 r. w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego zaprezentowano nową strategię promocji regionu wraz z nowym znakiem promocyjnym autorstwa znanego polskiego grafika Andrzeja Pągowskiego. Wykonawca znaku graficznego został wyłoniony poza konkursem, arbitralnie, decyzją gdańskich urzędników. Projekt wywołał wiele kontrowersji i był ostro krytykowany zarówno przez internautów, jak i wykładowców gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych, którzy wyrazili zdecydowaną dezaprobatę zarówno dla samego znaku, jak i trybu prac nad wizerunkiem regionu. Prace nad logiem województwa pomorskiego trwały ponad rok i kosztowały podatników skromne 90 000 złotych.

W maju 2015 do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście wpłynęło anonimowe zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa podczas zamówienia i realizacji nowego logo dla województwa pomorskiego. Po zbadaniu umowy przez prokuraturę ostatecznie zaniechano dalszego śledztwa, nie stwierdzając, że gdańscy urzędnicy przekroczyli swoje uprawnienia. Czy sprawiedliwości na pewno stało się zadość?