Wenus z Dönerdorfu

Kierunek „Rzeźba” na wyższych uczelniach artystycznych co roku kończy znacznie mniej absolwentów niż na innych wykładanych kierunkach. Mimo, wydawałoby się, mniejszej konkurencji niestety wcale nie łatwiej znaleźć im pracę zgodną z ich kwalifikacjami zawodowymi, talentem artystycznym i ambicjami. Kierunek ten na przestrzeni lat znacznie ewoluował, stając się nieco mniej archaiczny. Aktualnie wydaje się otwierać przed swoimi absolwentami znacznie więcej ścieżek rozwoju kariery zawodowej niż w przeszłości. Poza realizacją zamówień rzeźbiarskich dla miasta i osób prywatnych absolwenci ”Rzeźby” często znajdują pracę między innymi przy biżuterii, ceramice, w charakterze odlewników, kowali artystycznych jak i przy rzeźbieniu/modelowaniu 3 d przy produkcji gier, animacji i filmów. Praca na macierzystej uczelni w charakterze wykładowcy jest dla nich najczęściej zupełnie nieosiągalna ze względu na ograniczoną liczbę wakatów, jak i małą rotację wśród pracowników. Student/absolwent obejmujący stanowisko asystenta w pracowni rzeźby trzyma się tej pracy tak kurczowo aż po kilkunastu latach nie przejmie po przechodzącym na emeryturę profesorze pracowni i dopiero otrzymując awans zawodowy zwalnia swoje dotychczasowe stanowisko. Warto podkreślić, że profesorzy wcale tak chętnie na tą emeryturę nie przechodzą i najczęściej odbywa się to w wyniku ich zgonu. Szanse na pracę na wyższej uczelni artystycznej wydają się więc bardzo mało prawdopodobne. Jak widać na załączonym rysunku życie wszystko weryfikuje i niestety często zmusza absolwentów kierunków artystycznych do podjęcia mniej ambitnych zajęć.
Rysunek inspirowany rzeźbą z epoki górnego paleolitu „Wenus z Willendorfu” stanowiącą obecnie część zbiorów Naturhistorisches Museum w Wiedniu.

Vincent van Gogh #Hot16Challenge2

„Hot16Challenge” to ogólnopolska akcja muzyczna zainicjowana przez rapera Karola „Solara” Poziemskiego w 2014 r., która została reaktywowana w kwietniu bieżącego roku w celu wsparcia służb walczących z koronawirusem. Idea wyzwania polega na nagraniu w ciągu 72 godzin od otrzymania nominacji 16 wersowej zwrotki pod dowolny beat. Akcja bije rekordy popularności. Włączyli się w nią zarówno aktorzy, muzycy reprezentujący różne nurty muzyczne, politycy, youtuberzy jak również celebryci prezentując w sieci z różnym rezultatem swoje artystyczne poczynania. Na koncie zbiórki aktualnie zebrano już ponad 3 miliony złotych, a suma cały czas rośnie. Zainteresowanych wsparciem inicjatywy serdecznie zapraszam pod adres:

www.siepomaga.pl/hot16challenge

Czego NIE mówią: Kuratorzy Galerii Sztuki

Skazani na łaskę kuratorów twórcy przez lata odbijający się od drzwi kolejnych instytucji kultury, słysząc po raz kolejny tekst o zaplanowanym na parę lat do przodu programie z czasem tracą poczucie własnej wartości i sens tworzenia czegokolwiek.
Nie posiadając odpowiednich znajomości, nie będąc pracownikiem wyższej uczelni artystycznej (grupy wyjątkowo uprzywilejowanej w kwestii organizacji wystaw), zawiedziony powszechną sytuacją, z biegiem lat również przestałem zabiegać o prezentację swojej twórczości w galeriach sztuki, placówkach kulturalnych. Skupiłem się na publikacji swoich artystycznych dokonać w sieci za pośrednictwem mediów społecznościowych i myślę, że dzięki tej decyzji zaoszczędziłem sobie wielu kolejnych rozczarowań. Uważam, że w ogólnym rozrachunku internet daje mi o wiele większe możliwości dotarcia ze swoim przekazem do odbiorców niż ograniczona metrażem i lokalizacją galeria sztuki, która skupia określoną lokalną społeczność. Galerie sztuki poza udostępnieniem przestrzeni wystawienniczej, za którą również w licznych przypadkach trzeba zapłacić, rzadko dają coś więcej od siebie. Koszty oprawy prac, organizacji wernisażu (zakup wina oraz napojów bezalkoholowych, przekąsek itp.) leżą w większości przypadków po stronie samego artysty. Galerie nie dają gwarancji, że Twoją twórczość zobaczy szersze grono osób, poza pracownikami galerii, a tym bardziej, że jako twórcy uda Ci się nawiązać intratne kontakty biznesowe i sprzedać jakąkolwiek z prac, która pokryłaby chociaż w jakimś stopniu wygenerowane koszty organizacji takiej wystawy. O dodatkowym honorarium za samą prezentację swojej twórczości w galerii nawet nie ma co marzyć. Czy w rzeczywistości nie powinno to wszystko wyglądać zupełnie inaczej, przynajmniej trochę bardziej podobnie do załączonego rysunku? Osobom spoza kręgów artystycznych często wydaje się, że to wszystko tak właśnie sprawnie funkcjonuje, realia są jednak niestety zupełnie inne.

War’s over

Celowe nawiązanie do gry strategicznej „Kółko i Krzyżyk” w głębszym przekazie odnosi się do znaku pacyfy – symbolu pokoju, a także starożytnego symbolu Ariów – swastyki, zaczerpniętej przez niemieckich nazistów. W dniu dzisiejszym 8 maja obchodzimy 75. rocznicę kapitulacji III Rzeszy kończącej II Wojnę Światową w Europie w 1945 roku.

Mężczyzna w meloniku

René Magritte, belgijski malarz surrealista, w późnym okresie swojej twórczości realizował wiele obrazów, których głównym motywem był tajemniczy mężczyzna w meloniku. Ukrywanie twarzy malowanego modela było w jego twórczości nagminne. Istnieje przypuszczenie, że za tą anonimową postacią skrywał się sam malarz.
W mojej interpretacji obrazu Magritte’a mężczyzną w meloniku przewrotnie okazuje się ikona kultury popularnej, jeden z najwybitniejszych i najlepiej rozpoznawalnych aktorów i reżyserów w historii świata kina Brytyjczyk Charlie Chaplin. W dniu dzisiejszym 16. kwietnia obchodziłby on 131 urodziny.

Tęczowy Matador

Tęczowa flaga jako symbol dumy i ruchu na rzecz równouprawnienia osób LGBT została zaprojektowana w 1978 roku przez amerykańskiego artystę Gilberta Bakera. Na osoby o konserwatywnych, prawicowych poglądach symbol ten działa niekiedy jak czerwona płachta na byka podczas Korridy. Wystarczy przypomnieć jak dramatyczny przebieg miała chociażby I Parada Równości w Białymstoku w niedalekiej przeszłości 20. lipca 2019 roku. Imprezie towarzyszyła wówczas fala nienawiści, agresji i przemocy ze strony kontrmanifestantów, która zakłóciła pokojowy charakter imprezy. Wydarzenia te dowiodły, że nasze społeczeństwo cały czas musi się uczyć tolerancji.

Ze względu na epidemię koronawirusa pod znakiem zapytania stanął tegoroczny sezon marszowy środowisk LGBT. Na chwilę obecną zwolenniczki i zwolennicy równości przenieśli się do sieci za sprawą zainicjowanej przez „Kampanię Przeciw Homofobii” akcji #Maszerujemy Challenge, w ramach której w mediach społecznościowych pojawiają się zdjęcia uczestników inicjatywy z zeszłorocznych marszów równości opatrzone hasztagiem #Maszerujemy, z adnotacją dlaczego maszerują oraz nominacją dla dwóch kolejnych osób. Akcja zdaje się przybierać na sile i być kontynuowana do momentu swobodnego przemarszu ulicami miast po pomyślnym zakończeniu epidemii. Czy organizowanie parad równości i tego typu akcji w sieci waszym zdaniem sprzyja wzrostowi tolerancji w naszym społeczeństwie?

Malarstwo współczesne

Malarstwo jako jedna z gałęzi sztuk plastycznych zmieniało się na przestrzeni wieków. Poszukiwanie odmiennych form wyrazu przyczyniło się do kształtowania nowych oryginalnych kierunków i niezwykłej różnorodności dzieł malarskich. Na przestrzeni wieków sztuka stawała się coraz bardziej śmiała i odważna. W obecnych czasach artyści liczyć mogą na ogromną swobodę, której w przeszłości zdecydowanie im brakowało. Aktualnie, nie widzą w sobie jedynie kogoś, kto pragnie żyć w biedzie po kres swych dni. Dzisiaj artysta, w tym malarz, nie jest jedynie rzemieślnikiem, jak to bywało kiedyś, ale jest odbierany jako interpretator świata, który nie musi się bać, że może urazić kogoś swoją wizją artystyczną. W końcu wszystko obecnie można wytłumaczyć prostym stwierdzeniem ”To jest sztuka, a sztuka nie zna granic”. Celem dzisiejszej sztuki jest zaskakiwanie odbiorcy, wzbudzanie emocji, nawet tych negatywnych oraz skłanianie do myślenia, chociaż na przykładzie wielu prac czasami trudno to jednoznacznie stwierdzić.
Przeciętny odbiorca sztuki aktualnie zestawiając obraz Jana Matejki „Bitwa pod Grunwaldem” (format 426 x 987 cm), który artysta malował przez 7 lat, z obrazem twórców z nurtu ekspresjonizmu abstrakcyjnego – color field painting lub action painting, z pewnością zastanawia się czy sztuka na pewno poszła we właściwym kierunku, i czy po drodze przypadkiem znacząco nie pobłądziła. Widząc ceny jakie na aukcjach osiągają współczesne obrazy zalewa go krew i nie chce wierzyć, że „takie coś” może mieć taką rynkową wartość i jest przedmiotem walki kolekcjonerów sztuki. „Przecież sam bym coś takiego namalował” powie zapewne niejeden. Rzeczywiście, obecnie granica między tym co jest sztuką, a co nie, wyraźnie się zatarła. Pozostaje jednak wierzyć, że sztuka wbrew powszechnej opinii jeszcze nie jeden raz nas czymś pozytywnie zaskoczy. W co szczerze wierzę.

Halo, halo… ASP Kraków?

W ostatnim poście poruszyłem temat problemu w prezentowaniu własnej twórczości przez absolwentów Akademii Sztuk Pięknych w kontrze z łatwością eksponowania swoich artystycznych dokonań przez Profesorów ASP. Temat ten sprowokował mnie do dalszych przemyśleń i próby dotarcia do genezy tego procederu. Rysunek ten jest bardzo prawdopodobnym scenariuszem rozmowy, która zapoczątkowała całą ogólnopolską sieć kontaktów, które po dzień dzisiejszy zdominowały cały rynek wystawienniczy, w którym brakuje już miejsca dla absolwentów ASP i twórców spoza kręgów aktualnych Profesorów, asystentów i studentów ASP, którzy w trakcie edukacji wyższej nie mają jeszcze świadomości, że z końcem studiów zostaną boleśnie odcięci od całego wypracowanego przez lata sprawnie działającego „systemu”.

Czego NIE mówią: Profesorowie ASP

Z własnego doświadczenia wiem jak trudno zaprezentować swoją twórczość szerszej publice w galeriach sztuki oraz placówkach kulturalnych. Dyplom wyższej uczelni artystycznej bez odpowiednich znajomości w ogóle nie pomaga. Niezależnie od poziomu artystycznego, który sobą reprezentujesz, można bez końca odbijać się od drzwi galerii niezainteresowanych współpracą, na odchodne tłumaczących się zaplanowanym na parę lat do przodu programem. Z pewnością nie wpływa to najlepiej na morale absolwentów, którzy jeszcze jako studenci naiwnie wierzyli, że pozyskany dyplom w przyszłości otworzy, a przynajmniej uchyli przed nimi drzwi galerii sztuki. Tymczasem, dla odmiany, problemu z prezentowaniem swojej twórczości nie mają Profesorowie Akademii Sztuk Pięknych wraz z kadrą najbliższych współpracowników. Śledząc poczynania artystyczne swoich byłych Profesorów, widzę, że co chwila biorą udział w kolejnych wystawach zbiorowych, prezentacjach wydziałowych oraz organizują własne indywidualne ekspozycje. Udział w kolejnych wystawach wbrew pozorom wcale nie świadczy o ich wielkiej wybitności i płodności artystycznej. Mimo to kolejnych propozycji jak widać im nie brakuje. Czy udział w kolejnych prezentacjach artystycznych i pokazywanie w kółko tego samego w różnych konfiguracjach sprawia im jeszcze w ogóle jakąś satysfakcję? Na szczęście dla mnie i wielu twórców istnieje internet, który umożliwia nam podzielenie się z szerszą publiką swoją twórczością, bo gdybym miał liczyć na łaskawość galerii sztuki i placówek kulturalnych może nikt by nigdy nie usłyszał o „Co z tą Sztuką?”.

#Sztuka konsumpcyjna

Kto by pomyślał, że w roku 2019 zwykły banan przyniesie tyle kontrowersji w świecie sztuki. Z końcem kwietnia ubiegłego roku rozgorzała afera wokół usunięcia z ekspozycji Muzeum Narodowego w Warszawie pracy współczesnej artystki Natalii LL ”Sztuka konsumpcyjna” (z 1972 roku). Usunięcie prac z wystawy wywołało burzę w internecie oraz lawinę protestów oskarżających dyrekcję muzeum o zapędy cenzorskie. Na znak sprzeciwu powstały między innymi akcje happeningowe polegające na wspólnym jedzeniu bananów przed budynkiem muzeum oraz trend umieszczania w social mediach zdjęć osób konsumujących banany. W grudniu roku 2019 o bananie znowu zrobiło się głośno, tym razem za sprawą pracy instalacji włoskiego artysty Maurizio Cattelana pt. „Comedian”. Przedstawiała ona zwykłego banana przyklejonego do ściany galerii Art Basel w Miami srebrną taśmą, wystawionego do sprzedaży za sumę 120 tys. dolarów, a w ostateczności zjedzonego przez artystę-performera Davida Datuna w ramach performansu „Głodny artysta” na oczach widzów zgromadzonych w galerii. Mimo początkowego szoku personelu galerii okazało się, że dzieło ma certyfikat autentyczności, co oznacza, że właściciele mogą zastąpić banana innym egzemplarzem, co oczywiście następnie uczyniono.